Myślę, że pokój mojego dziecka można zakwalifikować do tych najmniejszych na świecie - niecałe 7 m2. Nie lada sztuką jest pomieścić w nim wszystko co potrzebne, tj. łóżko, połki regały, stolik z krzesełkiem, komodę, no i oczywiście upchać te tony zabawek, któych niestety co chwilę przybywa.
Poprzednią wersję pokoju możecie zobaczyć tutaj.
Teraz jest tak:
Widok na pokój z korytarza. Jakiś czas temu doszły białe zasłonki, a ostatnio zmieniłam stolik na biały. Myślę też o zmianie dywanu, na coś bardziej neutralnego i nie koniecznie różowego.
Myślałam o czarnym Ullgump z Ikea. Jest nie drogi, a moim zdaniem mógłby się fajnie tam prezentować.
Na ścianie z mebelkami doszedł jeszcze jeden regał. Został przycięty na wymiar, aby mógł się zmieścić we wnęce. Na trzech regałam powiesiłam zasłonę, żeby zakryć troszkę panujący tam ciągle bałagan.
Mamy też już od ponad dwóch lat nowe łóżko. Wybór padł oczywiście bez wiekszego zastanowienia na łóżko Minnen. Jest na prawdę bardzo fajne w użytkowaniu.
Narzuta patchworkowa jest w trakcie szycia. Zajmuje się tym moja mama. Wybrałam materiały w kolorach pastelowych. Brakuje też jeszcze ładnych dekoracyjnych poduszek.
Ze ścian zniknęły też króliczkowe naklejki.
Ściana przy łóżku zostałą oklejona jasno niebieską tapetą w wytłaczane kwiatuszki. Zrobiłąm też tiulowe pompony, które powiesiłam na karniszu nad łóżkiem.
Ciągle przybywa nam pudeł na różne drobiazgi. W ten sposób staram się upychać drobne zabawki, aby nie były na widoku. Co jakiś czas segreujemy zabawki, ale moje dziecko nie za bardzo chce się z nimi rozstawać.
Kilka zmian mam jeszcze w głowie, więc zapraszam do śledzenia.
A teraz życzę miłej niedzieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz