To zawsze była niezagospodarowana część naszego mieszania. Pusta i smutna. Pierwotny kolor ścian w tej części był wstrętny karmelowy. Wytrzymał na ścinie aż rok. o został przemalowany na kolor pastelowy szary i biały. Wtedy też na jednej ścianie pojawiły się ramy. Brakowało lustra i jakiegoś chodnika.
Ostatnio pojawiło się lustro. Nic specjalnego. Zwykłe czarne, mimo że zawsze chciałam coś w szerokiej i srebnej ramie. Lustro specjalnie nie zostało powieszone na środku ściany, tylko z boku. Planuję od strony barierki powiesić tam jeszcze coś. Może jakieś drewniane litery, albo ramki z fajnymi grafikami.
Tymczasowo pojawił się chodnik, który docelowo ma być w kuchni. Będzie tam dopóki nie znajdę czegoś odpowiedniego - czytaj pasującego i niedrogiego.
Teraz przedpokój wygląda tak:
Myślę, że dywanik i lustro ociepliły trochę korytarz.
Widok na salon i przedpokój z klatki schodowej.
No i pokazuję Wam moją nową ulubienicę. Od dawna szukałam jakiegoś fajnego plakatu, a gdy natknęłam się na tką oto sowę, to musiała być moja.
Uwielbiam ją...
Na dziś to tyle...
Spokojnej i rodzinnej niedzieli Wam życzę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz