wtorek, 25 czerwca 2013

Wall Gallery - też chcę mieć!

Zawsze chciałam, żeby w moim domu na ścianach było dużo obrazów i fotografii. Co jakiś czas wymyślam coś nowego, coś zmieniam i dorabiam. Ostatnio pomyślałam sobie, że mam w salonie pusty kąt. Kiedyś chciałabym, żeby stanął w tym miejscu jakiś mebel, może komoda, albo witryna. Na razie jednak było tam pusto. 

Tak było przed:


A tak jest teraz:




Wyszperałam z szafy nieużywane ramki. 2 srebrne kwadratowe pierwotnie były złote, zakupiłam je kiedyś za 3zł na jakiejś wyprzedaży. Niestety złote do niczego mi nie pasowały, więc zostały przemalowane. Grafikę w kształcie piramidy, zrobiłam bawiąc się word'em. Na samym środku planuję jakąś czarną literę. Resztę ramek planuję niebawem zapełnić zdjęciami i jakimiś rysunkami. Tylko muszę nabrać weny twórczej.

Najbardziej jednak nie znoszę koloru na ścianie w salonie. Marzy mi się jakaś bardzo jasna szarość. Jest elegancka i neutralna. Niestety mój M. jest oporny jeśli chodzi o zmianę. Jak nabiorę ochoty, to nie wiem czy jak nie wróci kiedyś z pracy, nie będzie u nas szaro:)

Niestety jakoś zdjęć jest dość kiepska...:(

sobota, 22 czerwca 2013

Soooobotnie...

Sobota to zawsze dla nas dzień roboczy. Jak tylko pogoda na to pozwala nadrabiamy zaległości w pracach remontowo-budowlanych. Zawsze wracamy do domu wykończeni i brudni od włosów, aż po czubki palców. Wieczorem padamy jak muchy, to co nas jednak podbudowuje po męczącym dniu to satysfakcja z wykonanej pracy.

Pochłonięci pracą nawet obiadki jemy na dworze. Dziś przy takim upale popijamy pyszny koktajl z truskawek (jak z resztą ostatnio codziennie). Uwielbiamy truskawki. Najczęściej przygotowuje z nich koktajl. Jednak pomyślałam sobie, że jutro z okazji święta Taty upiekę tartę z truskawkami i zrobię sałatkę ze świeżego szpinaku, truskawek i octu balsamicznego. Nigdy nie miałam okazji spróbować, a może być dobra.




Uwielbiam sałatki każdego rodzaju, niestety mój facet wychodzi z założenia, że w czym nie ma mięsa to nie jedzenie:). 

Z okazji Dnia Ojca sprawiłam mojej Lence i jej Tacie książkę pt. Tata i ja. 

 Do kupienia tutaj.

Niestety książka będzie u nas dopiero w poniedziałek, bo nie zdążyłam odebrać jej z poczty. Skusiły mnie jej recenzje, zobaczymy czy się nie pomyliłam. Na pewno o niej napiszę.


wtorek, 18 czerwca 2013

Smażing & Plażing...

dziś rozpoczął się u nas sezon na kąpiele na świeżym powietrzu. 
Wcześniej 10 stopni na to nie pozwalało, ale dziś słońce nieźle smażyło. 
Mimo, że w taką pogodę najlepiej leży się plackiem i nic nie robi, to nie ma co narzekać. Oby więcej takich pięknych dni.

Mina mojego dziecka i radość na jej twarzy... bezcenne. 



Mama za to w cieniu na kocyku czytała i popijała kawkę. 


 

Jutro powtórka...

czwartek, 13 czerwca 2013

Prace ogródkowe.

Gdy tylko pogoda na to pozwala (choć ostatnio ciągle lało) idę pracować do ogródka. Tam zawsze jest coś do roboty. Ostatnio trochę dłubię w moim ogródku. Staram się zagospodarować drugą część. Dosypuję żwirek i dosadzam nowe rośliny. Ciągle mi jednak ich mało. Ostatnio przytargałam od rodziców starego iglaczka i tchnęłam w niego nowe życie. 
Dokupiłam też kilka trawek i azalię japońską tym razem na 100% różową. Poprzednia, którą kupiłam miała być różowa, a okazałą się... biała. 




Do jesieni planuję obsypać resztę ogrodu żwirem i dosadzić kilka nowych roślinek. Na pewno Miskanta zebrano, kilka trawek, żurawki, pierisa, bo poprzedni się zepsuł.
Kiedyś chciałabym mieć piękną magnolię, ta która rośnie u nas na działce nie kwitnie. 
Oprócz ziemnych prac, zawsze znajdzie się coś do malowania. Robimy dalszą część ogrodzenia, więc ciągle desek przybywa. 

Mieszkamy w tym domu, a w zasadzie tylko na jego piętrze prawie od 3 lat. Dom dostaliśmy od cioci. Dobudowaliśmy jeden cały poziom i tak sobie przy nim dłubiemy od 2008. Może kiedyś jak już będzie co pokazać to wstawię foto przed i po. Dom i jego obejście przeszły całkowitą metamorfozę. Latem robimy głównie prace podwórkowe. Na ten rok zaplanowaliśmy wymianę okien na parterze, wymianę bramy wjazdowej i dalszej części płotu oraz ocieplenie budynku wraz z elewacją. Co wyjdzie z ostatniego punktu zobaczymy, plany są. Wszystko zależy oczywiście od finansów, bo posiadanie domu, to każdy dobrze wie, to jak worek bez dna.

 Poniżej wymarzony prezent naszej Lenki na Dzień Dziecka - pistolet na bańki mydlane. Na początku byłam strasznie zła, bo nie puszczał baniek, ale już go opanowaliśmy i daje nam dużo radości. Tak na marginesie to kolejny sprzęt do baniek jaki mamy. Mała jest wielką fanką baniek.




 Moje dziecko jeszcze śpi, więc zmykam sprzątać. Potem idziemy oczywiście pobawić się na dworze.

Życzę wam miłego dnia!



czwartek, 6 czerwca 2013

Wimmelbuch

Na pewno znacie serię książek tekturowych w formacie XL o Ulicy Czereśniowej Susanne Berner Rotraut. Dostępne są wiosna, lato, jesień, zima, a ostatnio także Noc na ulicy Czereśniowej. My mamy akurat książkę o zimie. 
W książce są tylko obrazki, bez żadnego tekstu. Występują tam bohaterowie, którzy pojawiają się na każdej stronie. Książka jest świetna, dzieci potrafią wpatrywać się w nią godzinami i sami tworzyć opowiadania. Za każdym razem można znaleźć coś nowego. 

My dostałyśmy niedawno książkę niemieckiego wydawnictwa o czterech porach roku w lesie. 



Książka jest pięknie wydana, zawiera mnóstwo szczegółów, ale co jest w niej najważniejsze ma rozsuwane strony. Oprócz tego na każdej stronie jest polecenie, trzeba odszukać zwierzątka znajdujące się w kółeczkach.








Książka ma bardzo dużo szczegółów. Moim skromnym zdaniem jest idealna do poznawania nowych nazw zwierząt, ale także sytuacji. U nas jest w użyciu codziennie. Lenka uwielbia się w nią wpatrywać i opowiada nam co się wydarzyło zwierzątka. Gdy nie zna jakiegoś zwierzątka lub nie umie czegoś nazwać podpowiadamy jej, a po chwili to ona nam opowiada. 

Mam nadzieję, że nasz zbiór będzie miał jeszcze okazję powiększyć się o kolejne Wimmelbuecher ( tak nazywają się obrazkowe książki po niemiecku).

środa, 5 czerwca 2013

Moje love sale'ove...

Majo jest kobiet, które nie uwielbiałyby wyprzedaży. Ja znam jedną, ale ona nawet nie lubi zakupów... Wybrałam się wczoraj na małe zakupy do Bielska. W jednym z centrów handlowych trwa właśnie likwidacja jednego sklepu z niemieckiej sieci Takko. Mają promocję wszystko minus 50%. Rabat dotyczy także rzeczy już przecenione. Jeśli chodzi o ubrania damskie, to jakoś nic mnie tam specjalnie nie urzekło. Dla siebie kupiłam nowy zapas bielizny i spodnie dresowe. Mojego M. obkupiłam w t-shirty i bieliznę. Jednak najbardziej cieszę się z zakupów oczywiście dla mojej córki. 

Jestem jedną z tych mam co to dla siebie nic nie mogą w sklepie znaleźć, ale dla dziecka zawsze coś wyszperają. Ostatnio jednak się powstrzymuję, nie kupuję co popadnie, bo przecenione, ale analizuję czy to np. nie już 10 t-shirt. Lenka dostaje dużo ubranek w prezencie od kochanej cioci, więc ja staram się jej szafę uzupełniać tylko o tzw: "perełki" lub o rzeczy, naprawdę nam potrzebne. Zawsze też kupuję rzeczy większe o rozmiar. Obecnie Lenka nosi rozmiar 86-92, to ja kupuję 98 jeśli coś nam nie jest potrzebne na już. 
Wczoraj kupiłam dla małej zestaw 5 par skarpetek za 7,99 ( przecena z 24,99). Najbardziej ucieszyłam się z marynareczki i szalika w stylu marynarskim. 



Żakiecik 24,99zł
Szalik 7,99zł

Myślę, że za taką cenę było warto, bo i gatunkowo bardzo fajne. 


P.S. Na Podbeskidziu leje już nieustanie 4 dzień. Czy u was tez jest taka pogoda?