piątek, 2 listopada 2012

Widzę sowy, wszędzie sowy...

chyba także choć trochę nieświadomie złapałam bakcyla sowiego. Sowy zagościły w moim domu na dobre. W moim mieszkaniu, w garderobie córki no i nie zabrakło sowy też dla mamy. 

W sumie to pierwszy pojawił się wisior z sową. Jest fajnym elementem stroju i myślę, że szybko się nie znudzi.


 Z racji, że kolory kafelków w mojej łazience pozwalają na ciągłą zmianę kolorów dekoracji. Tym razem postawiłam na kolor pomarańczowy. Tylko dokupię dywanik w tym samym kolorze i sowy mogą się wprowadzić.



Planuję też zakup nowych poduszek do salonu. Rozmyślam, a w zasadzie już jestem zdecydowana na takie poduszeczki:






 Spredawca proponuje poduszki w różnych rozmiarach. Ja zdecyduję się w rozmiarze 50cm x 50cm
A inne wzory poduszek i nie tylko możecie znaleźć tutaj.

Jak już wcześniej wspomniałam w garderobie mojej córeczki też pojawiły się sówki. Oto one:



Udało mi się też upolować sowie spineczki i gumeczki.



Kupiłam też fajną tkaninę w sowy. Babcia krawcowa uszyje małej bandanę pod szyję. Mikołaj przyniesie małej łóżeczko sosnowe dla lalek. Mam zamiar pomalować je na biało, a z tkaniny uszyć małą poduszeczkę i kołderkę.



Ale najwięcej frajdy sprawiło mi przeglądanie tej stronki. Tu naprawdę jest wszystko co potrzebuje miłośnik sówek. Zapraszam do oglądania.

A w tym obrazie to się zakochałam...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz